To bardzo dobrze napisana książka, którą czyta się jak rasowy kryminał. Być może dlatego, że adwokaci mają ludzi od kryminału wybronić. Autor, sam będący adwokatem, wlał w tekst wiele emocji. Jak napisał, rozmawiał z blisko setką kolegów po fachu oraz terapeutami, którzy zechcieli podzielić się wiedzą o problemach, jakie mają adwokaci. Recenzuję książkę „Adwokaci. Zraniony zapał” Artura Nowaka.
„Adwokaci. Zraniony zapał” – recenzja
Czytałem tę książkę z przerażeniem, a uczucie grozy budziło poznawanie tej grupy zawodowej od kuchni. Do głowy mi nie przyszło na przykład, że szacowni mecenasi mogą tak intensywnie oraz na granicy obowiązującego prawa, a często i poza nim, wykorzystywać młodych ludzi, robiących aplikację. Metody, jakimi ustawiają do pionu klientów, warto poznać, by dostrzec je, gdy zostaną wobec nas zastosowane.
Praca adwokata jest nie tylko wyczerpująca, ale także towarzyszy jej olbrzymi stres, a metody na jego rozładowanie nie należą do najzdrowszych, nazwijmy to ogólnikowo.
Z lektury wynika przede wszystkim, że bycie adwokatem wymaga pełnej dyspozycyjności oraz pracy od rana do wieczora. Owszem, z uprawianiem tego zawodu łączą się wysokie profity, ale okupione są one nieobecnością w życiu rodziny, co z kolei prowadzi do częstych rozwodów. Autor przywołuje wypowiedź prof. Matczaka, który wypowiedział się, że na sukces w zawodzie trzeba pracować i po 16 godzin dziennie.
Szczególne są też cechy charakteru osób, które odnoszą w tym zawodzie sukces. Jakoś nie wydaje mi się, bym chciał się z nimi umówić na brydża.
Lektura tej książki budzi emocje: zdziwienie, niesmak, czasem obrzydzenie. Aż się dziwię, ale ani razu nie poczułem współczucia. Podziwiam autora, który miał odwagę tak bezceremonialnie przedstawić publiczności swoich kolegów.
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis