Strona głównaA to ciekaweWielcy (i) dziwacy

Wielcy (i) dziwacy

Wielcy,  wspaniali, ale nie nieludzcy. Autorzy wspaniałych dzieł literatury mieli swoje dziwactwa. Niektóre są po prostu dziwne, niezwykłe, ale niektóre naprawdę przerażające. Oto oni i ich ekscentryzmy.

Victor Hugo

Chyba niespecjalnie lubił domowy tryb życia, stale ciągnęło go, by wyjść z domu. Dlatego kiedy wiedział, że musi pracować, prosił służącego, by schował mu ubranie. Hugo goły jak święty turecki siedział i pisał, nie mając pokusy, by ruszyć w miasto. Trudno powiedzieć, czy ten zwyczaj miał wpływ na to, że pisarz zmarł na zapalenie płuc.  Jego ostatnie słowa brzmiały: Widzę czarne światło. To tu jest walka dnia i nocy….  

Demostenes

Nie wiemy, czy Hugo przypadkiem nie ściągnął swojej metody od Demostenesa, starożytnego greckiego polityka i znakomitego mówcy (słynne filipiki), któremu jednak nie udało się obronić ojczyzny przed macedońską niewolą. Tenże starożytny mąż stanu czuł się rozdarty między działalnością publiczną, która w warunkach ówczesnych Aten oznaczała bycie wśród ludzi, a koniecznością pisania. Zdecydował się więc na krok szalony: ogolił sobie pół głowy, by siedzieć w domu. Trzeba pamiętać, że wówczas panowie nosili czupryny i brody, a pokazanie się bez nich lub z na pół ogoloną czaszką nie wchodziło w grę.

Agatha Christie

W tym, że pije się szampana przy okazji kąpieli, nie ma nic dziwnego. Ale najsłynniejsza autorka kryminałów nie była sztampowa w żadnym calu. Kiedy zażywała kąpieli, wcinała przy tym jabłka, a przy okazji wymyślała różne sposoby na morderstwa. Później opisywała je w swoich książkach. Ot, niewinne jabłko, a ile niesie w sobie potencjalnie niebezpiecznych treści. Oczywiście musi się znaleźć w odpowiednich rękach.

Pisarka mordowała swoich bohaterów na najrozmaitsze sposoby, ale chętnie imała się trucizny. Wiedzę o tym, co z człowiekiem robią arszenik, cyjanek i inne trujące substancje, posiadła w czasie wojny, kiedy pracowała w aptece. Siedziała na zapleczu, nudziła się i wtedy wpadła na pomysł pierwszej powieści „Tajemniczej historii w Styles”.

Stworzyła dwie postaci detektywów: pannę Marple i Herkulesa Poirota, którego nie znosiła, uważając, że jest nie do wytrzymania. W ostatniej książce z jego udziałem („Kurtyna”) bez wahania uśmierciła go. Panna Marple zaś zostawiła wiecznie żywą.

Alexandre Dumas

Ilością stworzonych dzieł mógłby obdzielić kilku autorów. Mimo jednak bogatej twórczości, przez całe życie borykał się z długami. Cóż, wystawne życie i popijawy z przyjaciółmi pisarzami kosztują, o kochankach nie wspominając. Już jako dojrzały mężczyzna w 1867 roku poznał Adę Menken, młodą amerykańską woltyżerkę żydowskiego pochodzenia, grającą w Europie z powodzeniem. Oboje afiszowali się wzajemną miłością, szukając rozgłosu. Dumas pozował z kochanką do zdjęć, które fotograf wystawił do publicznej sprzedaży w zamian za długi. Był to czas, gdy za długi sprzedano większość jego mebli.

Był jednak Dumas estetą. Konsekwentnie przez całe życie pisał konkretnym kolorem tuszu, dostosowanym do rodzaju twórczości. Powieści pisane były na niebiesko, poezja na żółto, a artykuły na różowo. Jednak papier musiał być zawsze jednego koloru: jasnoniebieski.

Virginia Woolf

Podobnie jak Dumas miała zdecydowany pogląd, jakiego atramentu trzeba używać. Wybierała zawsze fioletowy. Na dodatek pisała stojąc. Ciekawe, czy gdyby współcześni pisarze, którzy biorą udział w wyścigu, kto napisze najgrubszą książkę, musieli tworzyć w postawie stojącej, to ograniczyłoby to ich nadmiar słów.

Karol Dickens

Ten nobliwy, najwybitniejszy przedstawiciel powieści społeczno-obyczajowej w drugiej połowie XIX w. w Anglii miał naprawdę przerażające upodobanie. Otóż fascynowały go trupy. Chodził do kostnic, by je oglądać. Potrafił spędzać tak całe dnie. Oglądał sekcje zwłok, prace nad przygotowaniem zmarłych do pogrzebów. Podobno po prostu fascynowało go to, co zakazane.

Friedrich Schiller

Wygląda na to, że ten najwybitniejszy niemiecki dramaturg, autor „Ody do radości”, pisał na lekkim haju. Bo jak inaczej interpretować fakt, że odurzał się zapachem gnijących jabłek. Trzymał je w szufladzie biurka, one tam robiły to, zwykły czynić za długo leżące owoce. Kiedy siadał do pisania, wysuwał szufladę, a jabłuszka emitowały swoją atrakcyjną dla artysty woń. Uzasadnienie naukowe tej fascynacji jest takie, że z rozkładających się jabłek wydzielał się metan, którego wdychanie wprawiało Schillera w przyjemny stan. W tym kontekście łtwiejszy do zrozumienia staje się nastrój poety, który pisał: Radość tryska z piersi ziemi, / Radość pije cały świat. / Dziś wchodzimy, wstępujemy / na Radości złoty ślad.

Gertrude Stein

Ta ciekawa postać świata literackiego i malarskiego. Pochodziła z zamożnej żydowskiej rodziny i większość życia spędziła we Francji, gdzie prowadziła salon dla artystów: fascynowali ją Picasso, Matisse, Braque. W jej salonie bywali Ezra Pound, James Joyce, Ernest Hemingway, Francis Scott Fitzgerald. Dziś raczej nie czytamy tego, co ona sama stworzyła, a pamiętamy ją jako opiekunkę i patronkę młodych artystów. Jednak Stein pisywała, a kiedy to czyniła, potrzebowała szczególnego rodzaju inspiracji. Podobno miała zwyczaj wsiadać do swego samochodu, jechać w góry i znajdować miejsce z dobrym widokiem na… pasące się krowy. Jechała tam nie sama, tylko w towarzystwie swej życiowej partnerki, która, jeśli zwierzę źle stało, przeprowadzała je we właściwe miejsce. Nie każda krowa nadawała się na inspirację. Nie wiemy, czym musiała się charakteryzować ta właściwa, ale panie potrafiły długo szukać tej jedynej, przy której Stein mogla spokojnie usiąść na składanym stołeczku, zabranym uprzednio pieczołowicie do samochodu, i pisać.

Cóż, kto bogatemu zabroni…

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Za to polska poetka miała uraz do krów. Uraz wziął się podobno stąd, że jako dziecko wypiła garnek mleka prosto od krowy i zachorowała na pryszczycę. Trudno się dziwić, że nie miała już do muciek wielkiego sentymentu.

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Wybitny malarz i pisarz, którego portret polskiej poetki obok prezentujemy, bał się bakterii. Drzwi otwierał łokciem, by uniknąć dotknięcia gołą dłonią klamki, nie całował kobiet w rękę, co było naturalnym i pożądanym sposobem powitania, chyba że nakłonione przez niego umyły najpierw dłonie. Na szczęście był tak ekscentryczny, że najdziwniejsze nawet zachowanie z jego strony nie powodowało towarzyskiego ostracyzmu.

Tadeusz Boy-Żeleński

Lekarz i pisarz nie miał wyraźnie zaufania do kelnerów. Nie wiemy, czy stało za tym jakieś traumatyczne zdarzenie z jego przeszłości, ale autor „Słówek” bał się, że obsługa w restauracji napluje mu do talerza. W związku z tym, mimo że w tym czasie życie towarzyskie koncentrowało się w restauracjach i kawiarniach, nigdy nie zamawiał niczego do jedzenia. Ponoć w najsłynniejszym warszawskim dansingu „Oaza”, mieszczącym się przy ul. Wierzbowej, który to lokal słynny był ze znamienitej kuchni, podejrzliwy pisarz zamówił bułkę z szynką, czyli zwykłą kanapkę.

Marcel Proust

Autor siedmiotomowego dzieła „W poszukiwaniu straconego czasu” drobiazgowo rejestrował najdrobniejsze szczegóły otaczającej rzeczywistości, o czym przekona się każdy, kto sięgnie po jego powieść. Zapewne jego zmysły były znacznie wrażliwsze niż u przeciętnego człowieka. Jednak nie zawsze wychodziło to pisarzowi na dobre. Miał nadwrażliwy słuch i uważał za hałas zwykłe dźwięki dobiegające zza ściany, z ulicy, odgłosy rozmów, chodzenia po domu. Matka dbała o to, by Proust miał ciszę, ale kiedy jej zabrakło, pisarz uspokajał się heroiną i walerianą spożywaną w olbrzymich ilościach.

Proust był mocno związany z matką, która pragnęła, żeby zajął się jakąś pożyteczną pracą. Chcąc uspokoić ojca, który nalegał, aby syn znalazł jakiś zawód, Proust został wolontariuszem w Bibliotece Mazarine. Bardzo szybko otrzymał zwolnienie lekarskie, które było przedłużane przez następne lata, aż uznano, że zrezygnował z pracy. Nie pracował nigdy i nie wyprowadził się z mieszkania rodziców aż do ich śmierci. Ostatnie trzy lata swojego życia spędził przez większość czasu pozostając w swojej sypialni, śpiąc w dzień, a w nocy pracując nad powieścią. 

Bolesław Prus

Był jednym z pierwszych zwolenników jazdy na rowerze, a poza tym lubił spacerować po Warszawie, by potem opisywać spostrzeżone ciekawostki w „Kronikach”. Ponieważ ówczesna Warszawa po powstaniu styczniowym wrzała od politycznych sporów, publicyści, dziennikarze, a takim był przecież i Prus, jasno określali swoje w tych sporach poglądy. Prus po doświadczeniach powstańczych miał już dość chwytania za broń i był jednym z najgorliwszych zwolenników pracy u podstaw i niesprzeciwiania się carowi. Po jednym z wykładów Włodzimierza Spasowicza, zwolennika polskiej autonomii w ramach Imperium carów, Prus opublikował pochlebną dla prelegenta relację. Nie spodobało się to studentom, którzy po prostu pobili pisarza na placu Zamkowym. Od tej chwili Prus cierpiał na agorafobię, która znacznie utrudniała mu spacery po Warszawie.

Dodajmy jeszcze, że ten zdroworozsądkowy człowiek fascynował się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Chętnie uczestniczył w spirytystycznych seansach.

Julian Tuwim

Także cierpiał na na agorafobię, czyli lęk przed przebywaniem na otwartej przestrzeni.

Jeśli miał się dokądś udać, wsiadał w dorożkę czy taksówkę, które miały za zadanie dowieźć poetę pod same drzwi. Na szczęście w kawiarniach, w których toczyło się jego życie towarzysko-literackie nie było szczególnie przestronnie, dlatego mistrz słowa czul się tam doskonale.

Hans Christian Anderse

Podobno żył w ciągłym lęku. Bał się spóźnić, więc wychodził na pociąg wiele godzin przed czasem. W hotelach kładł się spać z liną przy boku, by w razie pożaru ewakuować się przez okno. Miał też przy sobie kartkę z napisem „Ja tylko wyglądam jak nieżywy”, bo bał się, że zostanie pochowany za życia.

Trudno się jednak dziwić jego maniakalnym zachowaniom, gdy spojrzy się na jego dzieciństwo.

Urodził się w najbiedniejszej dzielnicy Odense jako syn szewca Hansa Andersena i niepiśmiennej praczki. Ojciec umarł z powodu komplikacji zdrowotnych po udziale w wojnie napoleońskiej w 1816 roku, matka z powodu alkoholizmu.  W krainę baśni pierwsza wprowadziła go babcia. Młody Andersen bywał z nią w przytułku dla chorych, gdzie zajmowała się ogrodem i gdzie później przebywał jego chory psychicznie dziadek. Kilka motywów z opowieści babci zostało później wykorzystanych przez Andersena w jego utworach. W 1819 r Andersen wyjechał do Kopenhagi z zamiarem zostania aktorem. Uczęszczał nawet do szkoły baletowej w Kopenhadze. Próbował także gry w teatrze, ale nie przyjęto go. Karierę rozpoczął jako śpiewak z wysokim sopranem, ale utracił go po mutacji głosu.

Wydaje się, że po takiej młodości trauma musi zostać do końca życia.

Honoriusz Balzac

Twórca Komedii ludzkiej był uzależniony i to na całego, a poza tym musiał mieć serca zdrowe jak dzwon. Jak się okazało do czasu, bo zmarł w wieku 51 lat. Jego serce nadwerężały w pierwszej kolejności kobiety, ale nie można tego uznać za szczególne dziwactwo. Za to 50 filiżanek kawy dziennie robi wstrząsające wrażenie. A do wypijania właśnie tylu pisarz sam się przyznawał. Miał też, jak to się mówi, lekką rękę, a nawet bardzo lekką, bo wydawał krocie na własne i kobiece przyjemności. Kiedy znajdowal na to czas, trudno zgadnąć, bo pracował po kilkanaście godzin na dobę, praktycznie nie wstając od biurka. Może ten zwyczaj także skrócił życie pisarskiego geniusza.

Stephen King

Mistrz horrorów pracuje podobno z dużą regularnością. Pisze każdego dnia dwa tysiące słów, ani mniej, ani więcej. Ciekawe, co robi, gdy limit wypada mu w środku zdania. Na dodatek brzydzi się przysłówkami. Cóż, jak się jest mistrzem, to nawet wypada mieć jakieś dziwactwa.

Dan Brown

Pisarz, który wciągnął czytelników w tropienie spisków po całym świecie, ma unikatową metodę pracy twórczej. Aby się lepiej skupić i odpocząć albo by przerwać blokadę twórczą, wisi do góry nogami i poleca tę metodę innym. My z ostrożności procesowej radzimy zachować zdrowy rozsądek przy korzystaniu z tej metody.

Artykuł ukazał się pierwotnie w magazynie „Fanbook” nr 5/2019

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz Kapla, Krwawa Toskania

Grzegorz Kapla: Krwawa Toskania

Grzegorz Kapla, Krwawa Toskania
Nowy tom z serii o Virionie Andrzeja Ziemiańskiego

Andrzej Ziemiański: Virion. Legenda miecza. Krew

Nowy tom z serii o Virionie Andrzeja Ziemiańskiego
Andrzej Ziemiański na Warszawskich Targach Fantastyki

Andrzej Ziemiański: Wszystko napisałem na trzeźwo. Prawie wszystko…

Andrzej Ziemiański na Warszawskich Targach Fantastyki
Katarzyna Kowalewska w studiu Fanbook.tv

Katarzyna Kowalewska: „Zawód spadkobierca” to moja ulubiona książka

Katarzyna Kowalewska: „Zawód spadkobierca” to moja ulubiona książka Katarzyna Kowalewska do pisania książek podeszła na poważnie, bo zaczęła od nauki, jak to robić, na kursie...
Tadeusz Zysk i Marta Mrozińska w studiu Fanbook.tv

Tadeusz Zysk i Marta Mrozińska: Warto czytać fantasy

Tadeusz Zysk i Marta Mrozińska w studiu Fanbook.tv
Antymaterii obawiam się mniej niż Internetu

LEM: W strachu przed antymaterią

Antymaterii obawiam się mniej niż Internetu - cytat z książki "Strach przed antymaterią" S. Lema
Maciek Bielawski Ostatni

Maciek Bielawski „Ostatni”

Maciek Bielawski Ostatni
0
Would love your thoughts, please comment.x