Peter A. Flannery – Mag Bitewny tom 1

Bezczelnie urwał tuż przed tym, jak…

Książka ta „kupiła mnie” hasłem na okładce, które brzmi: „Mają smoki. Będzie ciężko”. Zapragnąłem zanurzyć się w bitewny szał, w którym pospołu z ludźmi walczą też smoki. I teraz żałuję tylko jednego, że znowu dałem się wciągnąć w sagę i stałem się kornym niewolnikiem kolejnej historii, której rozwinięcia będę czekał niecierpliwie.

A sytuacja nie jest wesoła. Demony rosną w siłę, zagarniając kolejne królestwa, a powstrzymać ich mogą tylko magowie bitewni i smoki, a jednych i drugich jest jak na lekarstwo. Co więcej, trapi ich choroba, przyprawiająca o szaleństwo. Królowa Furii próbuje montować koalicję, by przeciwstawić się piekielnej potędze, ale ościenni monarchowie, cóż, są po prostu monarchami. Warto dodać, że królowa jest piękna i nieszczęśliwie zakochana. Zaś główna postać ‒ Falko Danté to typowy słabowity bohater, o którym wiemy, że musi się wydźwignąć z dna, bo to na jego schorowanych barkach będzie spoczywała rozprawa z demonicznym Złem.

To powieść o dość standardowym schemacie, znanym z wielu powieści, ale jest napisana barwnie, krwiście, bohaterowie są wystarczająco niebanalni, byśmy mogli ich polubić albo znienawidzić. Sporo jest arkanów militarnych i wyraźnie widać, że autorowi miecz i wojna nie pierwszyzna. Ale chętnie przyłożyłbym mu czymś ciężkim za to, jak skończył pierwszy tom. Bezczelnie urwał tuż przed tym, jak…

Niech się Państwo sami zdenerwują, nie będę zdradzał.

Podobne wpisy